Czas przywitać 2024 rok!

Gdy logowałam się do panelu administracyjnego tego bloga, mogę powiedzieć, że humor mi dopisywał. Wszystko jednak zmieniło się w kilka minut i od dłuższej chwili walczę z uderzeniem stresu i lęku. Jak to się stało? Nie wiem. Chciałam tu napisać kilka przyjemnych słów na nadchodzące 12 miesięcy, a może być mniej “różowo”.

Oczekuję wiele

Szczerze mówiąc, już od dłuższego czasu znajduję się w dość dziwnym momencie swojego życia. Cały czas lawiruję między mentalną nadzieją a beznadzieją. Coraz trudniej pogodzić mi się z tym jak wygląda moja obecna rzeczywistość. Dlatego całym sercem próbuję motywować się do działania. Do zmian, które przyniosą lepsze jutro. Ale wiecie jaki jest problem? Brakuje mi rzeczywistej odwagi, żeby zrobić prawdziwy przewrót w moim życiu.

Dlatego zawsze pokładam duże nadzieje w datach tak symbolicznych jak Nowy Rok. Wiem, że zmiana jednej cyferki w dacie nie odwróci rzeczywistości. Jednak łudzę się, że da mi motywację do prawdziwych zmian. Stąd moje lęki, że gdy spotkamy się tu za kolejne 12 miesięcy to… wciąż będę w tym samym miejscu.

Obecnie wkładam wiele pracy w to, aby jednak coś się zmieniło, ale wciąż mam poczucie, że to nie wystarczy. Sami rozumiecie, jak jest to frustrujące. Wiem, że zmiana myślenia może pomóc, jednak, gdyby to było takie proste, już dawno pozbyłabym się tego problemu.

Bye, bye 2023

Fakt, nie umiem cieszyć się rzeczywistością. Mimo iż ubiegły rok przyniósł mi kilka naprawdę znaczących rzeczy, w tym coś, za co wiele osób dałoby się pokroić. Dlaczego zatem nie umiem się z tego cieszyć? Nie wiem. Czuję się jak niewdzięcznik.

Pisząc w skrócie: w 2023 roku udało mi się wprowadzić kilka niewielkich, aczkolwiek znaczących zmian. M.in. zamienić wodę butelkowaną na filtrowaną (pisałam o tym tutaj). Zrealizowałam też kilka większych zamówień pod swoją marką Madena Handmade. Mój kanał na YouTube rozwija się powoli, ale sukcesywnie. Przestałam pić energetyki. Ograniczyłam kupowanie kosmetyków. Odświeżyłam pokój. Dużo? Mało? Najważniejsze, że były to zmiany na plus.

Postanowienia noworoczne

Jest to chyba stały element styczniowego funkcjonowania. O części z moich postanowień noworocznych mogliście czytać na blogu już od października. I z tych zmian jestem zadowolona, bo poza wspomnianym ograniczeniem energetyków, prowadzenie budżetu również idzie mi całkiem nieźle.

To, nad czym muszę popracować, to jedzenie słodyczy, głównie batoników. Co prawda jem ich teraz trochę mniej – w końcu nie chodzę codziennie do sklepu po wodę, to i batoniki nie trafiają do koszyka. Jednak wciąż jest tego za dużo. A za mało owoców i warzyw. Więc zdecydowanie nad tym muszę popracować.

No i przede wszystkim muszę wrócić do aktywności fizycznej. Nie tylko dla formy, ale również (a może przede wszystkim) dla endorfin. Niestety, przez zmiany, które wprowadziła moja “była” siłownia, muszę szukać nowego miejsca. Ale przecież każdy ma za sobą taki pierwszy raz.

Plany na 2024

Na szczęście, poza postanowieniami, mam również jakieś plany na kolejny rok. I tu nie będę oryginalna, ale to, na co czekam najbardziej to marcowy wylot do Aten. I o ile czasami bardzo chciałabym zatrzymać czas, nie mogę się doczekać.

Mam też nadzieję, że nie będzie to moja jedyna podróż w tym roku, bo o dziwo, zaczął mi po głowie chodzić też inny kierunek. Ale na zdradzenie tej tajemnicy przyjdzie jeszcze czas 😉 Trzymajcie kciuki, aby się udało 🙂

I… na tym realistyczne plany się kończą. Jak pisałam na początku, obecnie wszystko napawa mnie lękiem. Chyba jeszcze nigdy nie byłam w takim stanie, dlatego nie do końca wiem, co się ze mną dzieję. Liczę na to, że to moje ciało podskórnie czuje, że idą zmiany na lepsze.

Zdecydowanie czeka mnie mnóstwo pracy, ale problem polega na tym, że miotam się między różnymi kierunkami rozwoju. Naprawdę zastanawiam się, czy nie zrobić sobie badań w kierunku zdiagnozowania (lub nie) ADHD.

Urlop do 7.01

Ten tekst piszę (i zapewne dodam) 2.01.2024 r. Jeszcze przez najbliższe kilka dni mam urlop od pracy zawodowej. Postaram się w tym czasie skupić na dodatkowej pracy, poukładaniu sobie priorytetów w głowie i ułożeniu planu na najbliższe miesiące.

Mimo iż mam poczucie, że czas ucieka mi przez palce, muszę wykorzystać te kilka dni w pełni, aby nie mieć poczucia zmarnowania tego okresu. Dziś idzie mi całkiem dobrze, gdyż poza tym wpisem, wycinam papierowe kwiatki do ramek, które chcę wrzucić do oferty walentynkowej.

Dobrze byłoby też nagrać coś na YT oraz wybrać się na zdjęcia. Ale każda aktywność, inna niż oglądanie YouTube’a i Netflixa będzie dobra.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top