-
MiniWakacje w marcu. Ateny i ja…
Dziś trochę kontynuacji prywaty zaczętej poprzednim wpisem na temat tatuaży. Aczkolwiek podążymy w totalnie inną stronię. Chciałabym napisać coś o podróżowaniu. I chyba trochę o spełnianiu marzeń. Och, Ateny!… Grecja, Greece, Ellada… Decyzja o wyjeździe była bardzo spontaniczna. Ot, siedziałam pewnego wieczoru, przeglądający Internety i stwierdziłam, że sprawdzę, ile kosztują bilety lotnicze do Aten. Czemu Ateny? Ponieważ od zawsze czuję pewien sentyment do Grecji. Pierwszy raz zwiedzałam ją trzynaście lat temu, jeszcze jako nastolatka. Spędziłam tam wówczas dwa naprawdę fajne tygodnie. Zwiedziłam wszystkie miejsca jakie należy zobaczyć będąc w Atenach – Akropol, Monastiraki, Wzgórze Likavitos, Port w Pireusie… Piękne miejsca. Plus obowiązkowe zdjęcie z „pajacami” pod Parlamentem. Jednak trzynaście lat…
-
Tatuaż?! Na d… czole sobie zrób!
Dziś będzie totalnie z innej bajki i bardzo nieminimalistycznie. Dziś chciałabym podzielić się z Wami moimi kilkoma przemyśleniami na temat tatuaży. Dlaczego? Ponieważ mam kilka i, jak wspomniałam, jest to bardzo nieminimalistyczny element mojego życia. Tak, tatuaże to ważna część mnie. Od czego się zaczęło? Tatuaże nie były pierwszą formą modyfikacji ciała, na jakie się zdecydowałam. Wszystko odbywało się bardzo schematycznie. Najpierw było farbowanie włosów na „dziwne” kolory. Zaczęło się w gimnazjum – jedyny kolor włosów jakiego nie miałam na głowie to zielony. Następnie były kolczyki w liceum i na początku studiów… po kilka w obu uszach, pępek, język, nos, brew. Kolczyk z języka wyjęłam kilka miesięcy temu po 13…
-
Pokusy minimalisty
Pomysł na ten wpis zrodził mi się w głowie bardzo spontanicznie. Zastanawiałam się nad tym, jaką naprawdę minimalistką jestem. Na ile spełniam swoje założenia w minimalistycznym życiu i co jeszcze mogę w tej kwestii poprawić. Myślałam również o tym, co najbardziej przeszkadza mi w byciu jeszcze lepszą minimalistką oraz dlaczego nie jest to tak łatwe jak mogłoby się wydawać. Ach te pokusy… Nieminimalistyczna garderoba Cóż… to nie jest tak, że moja szafa i szuflady pękają w szwach. Jakiś czas temu zrobiłam pewne porządki – przejrzałam ubrania, w których nie chodzę lub były zniszczone i się ich pozbyłam. Jednocześnie wiem, że mogłabym mieć tych ubrań jeszcze mniej. Jednakże kapsułowa garderoba nie…