Od samego początku prowadzenia tego bloga, mocno starałam się ograniczać wszystkie swoje zakupy. Oczywiście, zdarzało mi się kupować rzeczy tylko dlatego, że miałam na to ochotę, a nie była to konieczność. Niemniej jednak, zakup ubrań przez ostatnie kilka lat, zawsze stał mocno na drugim planie. Do czasu…
Przestarzała garderoba
O tym, że nie wyrzucam ubrań bez powodu, niech świadczy fakt, że w mojej szafie znalazłabym ubrania kupione jeszcze w liceum. /A żeby dać Wam podpowiedź, jak dawno to było: w tym roku obchodzę 15-lecie matury./ Myślę, że jest to wystarczający argument na to, że nie mam bzika na punkcie trendów. A może nie miałam…?
W mojej garderobie znaleźlibyście przede wszystkim jeansy, T-shirty i bluzy na chłodniejsze dni. Do tego adidasy na “każdą okazję” i można niezobowiązująco podbijać świat. Oczywiście, jest to zestaw, w którym można się dobrze czuć i wyglądać. Jednak po kilku latach przestało mi to wystarczać.
Przede wszystkim, T-shirty nosiłam “do znoszenia”, choć i tak dość szybko traciły dobry wygląd. Potem po prostu były na sztukę. Natomiast spodnie już dawno przestały dobrze leżeć. Ale przecież żal było wyrzucać. A kupować nowych nie było sensu, no bo przecież ile par jeansów potrzebuję…
Miarka się przebrała
Można powiedzieć, że wszystko się zmieniło przez jeden wypad na zakupy. Wiecie, w planach był wyjazd na Warszaffkę, więc postanowiłam, że jednak się rozpieszczę jakąś nową “szmatką”. I cóż, nie będę ukrywać, że nieco mnie poniosło. Ale nie sądziłam, że będzie to miało swoje szersze korzyści.
Jaką przyjemną odmianą było pomierzyć zupełnie inne fasony niż nosiłam do tej pory. A jeszcze przyjemniejsze było stwierdzenie, że dobrze w nich wyglądam. A na pewno się tak czuję. Co teraz? Chyba muszę wymienić połowę mojej garderoby.
Wielkie czystki
Póki co, wszystko przede mną. Oczywiście, ta wielka zmiana nie odbędzie się w ciągu kilku dni. Na pewno będzie to dłuższy proces, ale jego pierwsze efekty już widzę: czuję się lepiej patrząc w lustro. Czy jest to stała zmiana? To się okaże.
W tym momencie na pewno jestem przed wielkim przeglądem swojej szafy i wystawieniem sporej jej części na Vinted i/lub Allegro. Muszę to zrobić przede wszystkim dlatego, że nadmiar rzeczy w szafie i komodach mnie po prostu przytłacza. /Tuż po szafie wezmę się za porządki na półce z książkami./
Nie ma co ukrywać, że pewnie również spora część z moich rzeczy po prostu pójdzie do kosza – niestety nie wszystko nadaje się na sprzedaż, a ile można mieć ubrań po domu. Może nie jestem najbardziej na świecie zadowolona z tej konieczności, jednak tutaj na szali leży moje dobre samopoczucie. A jest ono już wystarczająco nadszarpnięte.
Planowanie garderoby
W związku z tym wszystkim, myślę, że najlepszą drogą będzie jakieś sensowne zaplanowanie garderoby. Wiem, że poza jeszcze jedną (może dwoma) parami spodni, muszę kupić kilka bodziaków (to jest chyba moje największe odkrycie ostatnich zakupów). Pewnie do tego jakaś fajna marynarka (mam jedną upatrzoną) i oczywiście ramoneska, bez której nie wyobrażam sobie pełnej szafy.
Co zatem z moim wyzwaniem #nonshopping? Wydaje mi się, że trwało ono na tyle długo, że właśnie teraz ponoszę tego konsekwencje. Choć to może zbyt duże słowo. Wyzwanie to zapewne będę kontynuować, gdy odbuduję swoją garderobę na nieco innych zasadach.
Być może dzięki tej zmianie uda mi się zrobić dla Was kilka ubraniowych inspiracji – to takie moje malutkie marzenie. A póki co, zapraszam na moje konto Vinted, gdzie oczywiście będą sukcesywnie pojawiać się moje rzeczy na sprzedaż oraz na Instagrama, gdzie będę zapewne wrzucać moje stylizacje.