We wpisie, w którym staram się wskazać pierwsze kroki ku minimalizmowi, omawiam jakie działania warto podjąć, by zacząć tę przygodę. Jest jednak coś, co “dzieje się” niekiedy dużo wcześniej i owe porządki uprzedza. Mam na myśli to, iż…
Minimalizm zaczyna się w głowie
Zanim ktokolwiek z nas zaczął realnie robić porządki w swoim życiu z nadmiaru przedmiotów i relacji, musiał najpierw zdać sobie sprawę z tego bałaganu. Zapewne u części z Was spowodował to konkretny bodziec. U innych mogła to być spontaniczna decyzja, np. pod wpływem napotkanych artykułów bądź książek na ten temat (chociażby tej).
Moim zdaniem powód ten jest tematem drugorzędnym. Ważne jest, aby uświadomić sobie, do czego potrzebne są nam te porządki i co dzięki nim chcemy osiągnąć.
Myślę, iż jest to najważniejszy aspekt zmieniający nasze życie. Przede wszystkim dlatego, iż uporządkowanie posiadanych przedmiotów i pozbycie się nawet większości z nich nie gwarantuje nam tego, że po roku nie będziemy posiadać ich jeszcze więcej. To samo tyczy się uporządkowanych relacji. Skończenie “związków” z toksycznymi ludźmi wcale nie musi oznaczać, iż nie robimy miejsca kolejnym, jeszcze gorszym osobom.
Człowiek świadomy wyboru takiego, a nie innego sposobu życia wie, jakie może on przynosić konsekwencje. A nawet jeśli nie zna wszystkich, to uzmysławia sobie, że takie mogą nadejść i jest gotowy je ponosić.
Konsekwencje minimalizmu
To, czy minimalizm będzie miał dla nas jakieś następstwa, w dużej mierze zależy od naszego charakteru i pewności siebie. Jeśli minimalizm jest dla nas ważny i poukładamy sobie w głowie wszystko na jego temat, zawsze będziemy w stanie przedstawić logiczne argumenty przedstawiające korzyści oraz znaleźć kolejne jego zalety. Nie tylko przed innymi, lecz również sobie samym w chwilach zwątpienia.
Jednocześnie będziemy w stanie odeprzeć ataki jego przeciwników lub osób, które uważają go za chwilową fanaberię lub modę. Oczywiście, nie można wykluczyć, że zdarzą się minimaliści, dla których nie będzie on niczym więcej. Trzeba jednak pamiętać, że świadomy minimalizm jest na całe życie.
Należy mieć świadomość, że minimalizm można traktować jako filozofię życia, która znajduje swoje odbicie w bardzo wielu jego aspektach. Trudno mianować się minimalistą, który posiada dwie garderoby ubrań, cztery regały książek, chodzi do znienawidzonej pracy, a po niej na impulsywne zakupy.
Oczywiście, dalej podtrzymuję swoje zdanie, iż minimalizm nie zabrania nam posiadania np. ukochanej kolekcji znaczków w kilkudziesięciu klaserach lub trzynastu kubków do kawy. Warunek jest jeden – posiadane przedmioty i relacje, w których się znajdujemy, mają być
źródłem radości. To jest fundamentalny warunek minimalizmu. A tylko konkretna osoba, której to dotyczy, jest w stanie to ocenić.
Jak w przypadku każdej innej “filozofii życia”, możemy spotkać się z jej negatywnym odbiorem przez inne osoby. Czasami może to wynikać z uproszczonego obrazu minimalizmu bądź niezrozumienia jego idei. Niekiedy możemy zostać nazwani wariatami. Jednak świadomy minimalista wie dlaczego tak postępuje i dokąd go to prowadzi.
Jednocześnie, nie wystarczy uporządkować sobie tych podstawowych kwestii na początku, gdyż…
Minimalizm cały czas “dzieje się” w głowie
Zabierając się do sprzątania lub wychodząc na zakupy, sami musimy narzucać sobie pewien rygor, wynikający z minimalizmu. Nie zawsze jest to łatwe, jednak uporanie się z tymi trudnościami może być dla nas motywujące.
Oczywiście, to co dzieje się w naszych myślach, jest bezpośrednio związane z tym, co chcemy osiągnąć. Należy również pamiętać, że do jednego celu może prowadzić kilka dróg i tylko od nas zależy, którą wybierzemy. Ważna jest konsekwencja, mobilizacja oraz chęć rozwoju.
Minimalista bez porządku w swojej głowie oraz jasnego celu, będzie na dłuższą metę miał trudności z prowadzeniem takiego życia. Dlatego właśnie tak mocno podkreślam rolę sensu oraz tego, co chce się osiągnąć. Celowość stanowi fundament, bez którego minimalizm jest tylko porządkowaniem i pozbywaniem się starych i niepotrzebnych rzeczy.