Jak mogliście zauważyć po moich ostatnich wpisach, obecnie mocno próbuję rozprawić się z zalegającymi u mnie rzeczami. I w głównej mierze chodzi tu o ubrania. Porządki odbywają się sukcesywnie, małymi kroczkami, jednak wciąż trafiają się momenty, kiedy natrafiam na delikatne przeszkody.
Symbol wspomnień
Już w tym wpisie wspominałam, że w mojej szafie można było znaleźć (i pewnie dalej można) ubrania, w których chodziłam wiele lat temu. Z wiadomych powodów, są to niekiedy rzeczy, które nosiłam jeszcze w liceum. Doskonałym przykładem może być pewna zielona kurtka Adidasa…
OK, tej kurtki już nie mam. Wyrzuciłam ją kilka tygodni temu. Jednak zbierałam się do tego nie raz i nie dwa. I nie dlatego, że ta kurtka była w doskonałym stanie. Wręcz przeciwnie, widać było na niej jej wiek i zużycie. Dlaczego więc tak trudno było mi się jej pozbyć? Ze względu na emocje jakie we mnie budziła. Zaskoczeni?
Wspomnienia człowieka bez wspomnień
Tak, wiem, że powyższe stwierdzenie brzmi dziwnie. Jednak to, co musicie wiedzieć: jedna z moich największych frustracji to ogromny brak wspomnień. To znaczy, mam jakieś przebłyski wydarzeń, które się wydarzyły. Jednak fakt jest taki, że mam tak ogromne luki w pamięci, że jakbym miała powspominać jakieś przygody z mojej przeszłości, to mam wrażenie, że nie byłoby tego wiele.
Oczywiście, są metody, aby pamiętać więcej momentów ze swojego życia. Jednak tak naprawdę poznałam je dopiero niedawno. I teraz wiem, że jedną z takich metod jest kojarzenie konkretnych przedmiotów z danym wydarzeniem/okresem życia. I tak właśnie działała na mnie wspomniana kurtka.
Byliśmy młodzi i piękni
Kurtka ta służyła mi w jednym z najlepszych okresów życia – latach nastoletnich, gdy chodziłam do liceum. Pierwsza miłość, młodość, beztroska. Może jeszcze ciężko nazwać mnie starą, ale są to rzeczy, za którymi po ludzku tęsknię. Zwłaszcza, że obecnie jestem w niełatwym okresie życia. Ale to chyba temat na inny wpis…
Ale na pewno rozumiecie, co chcę Wam przekazać. Ten moment, gdy otwierasz szafę i widzisz tę jedną rzecz, która właściwie przenosi Cię do przeszłości. Z czymś takim ciężko się rozstać. Wiadomix, ta jedna rzecz ani nie zastąpi Ci wspomnień, ani nie zmieni teraźniejszości. Jednak na chwilę przenosi w czasy, gdy życie było łatwiejsze.
I w zasadzie nie tylko ta kurtka tak na mnie działała. Co powiecie na buty, które kupiłam, gdy moje życie było “stabilniejsze”? Też ostatnio wylądowały w koszu, bo naprawdę ich wygląd wołał już o pomstę do nieba.
Przywiązanie do rzeczy
Pisząc o takim przywiązaniu, oczywiście nie mam na myśli tego, że te czy inne rzeczy są dla mnie ważne (choć niektóre na pewno są). Bardziej chodzi mi właśnie o te wspomnienia, które generują. O wspomnienia, od których nie umiem i nie chcę się odciąć.
I to nie tak, że żyję w przeszłości. Myślę, że akurat należę do osób bardziej skupionych na przyszłości. To przyszłość mnie napędza. I nadzieja, że ta przyszłość będzie nieco lepsza niż teraźniejszość. Powiecie, że z takim podejściem nie da się budować lepszej przyszłości? Pewnie macie racje. Ale fakt jest taki, że to przyszłość daje mi siłę.