To pytanie nasunęło mi się tuż po tym, jak zaczęłam rozsyłać moim znajomym zaproszenie do swojego nowego fanpage’a na facebooku. Było to kolejne wykroczenie poza moją strefę komfortu i pokazanie się im od nieco innej strony.
Pierwszy blog
Pamiętam jak kilka lat temu odpalałam tę stronę. Wówczas wiedziało o niej raptem kilka osób. I choć myślę, że nie wrzucam tu jakichś skrajnie kontrowersyjnych treści, ciężko było mi sobie wyobrazić, że o powstaniu tego bloga poinformuję szersze grono moich znajomych. Dopiero z czasem liczba osób, które o nim wiedzą, się powiększyła. Ale nadal nie jest to duża grupa.
Do tej pory ten blog to dla mnie pewnego rodzaju ostoja. Wyrzucam tu czasami złe emocje albo rozprawiam się z własnymi myślami. A nie jest to przestrzeń, do której wpuszcza się innych ot tak. Co prawda, minimalizm to wg mnie dość bezpieczny temat na bloga, jednak jak widzicie, z czasem zrobiło się tu bardziej prywatnie. I według mnie nie jest to nic złego.
Zdaję sobie sprawę, że może nie są to treści, które ściągną tutaj tabuny czytelników. Lecz można powiedzieć, że prowadzę tu swego rodzaju publiczny pamiętnik swoich przemyśleń. A mam ich bardzo dużo…
Wystawienie się na opinie innych
Naprawdę jestem przekonana, że opinie innych nie kierują za bardzo moim życiem. Jednak uczę się powoli, że tych wartościowych opinii warto chociaż posłuchać. Chociażby po to, aby spojrzeć na pewne kwestie z innego punktu widzenia. A może nawet wziąć je pod uwagę w swoim procesie decyzyjnym.
Myślę też, że obecnie jestem dość mocno wystawiona na opinie innych. W życiu codziennym np. przez moje liczne tatuaże. W Internecie natomiast czy to przez blogi czy to przez YouTube’a – nawet jeśli weźmiemy pod uwagę niewielką skalę moich działań. A wszyscy wiemy, że internetowe opinie nie zawsze są łatwe do przełknięcia. Nawet jeśli wiemy, że są zwykłym hejtem.
Jednocześnie mój nowy projekt również przynosi mi wiele opinii i to w większości pozytywnych. A w zasadzie słyszę same pozytywne opinie. I ogromne słowa wsparcia. Jednak trudno mi nie myśleć o tym, że jeśli nie słyszę negatywnych zdań, to oznacza, że ich nie ma. Przecież w głowach krążą nam różne myśli. I tutaj rodzi mi się pytanie, czy powinnam się tym przejmować? Czy na moim miejscu Ty przejmowałbyś/abyś się tak samo?
Żyj i pozwól żyć
Zawsze uważałam, że granica naszej wolności leży w granicy wolności innego człowieka. I mówię tu zarówno o działaniu, jak i o słowach. Dlatego mogę jasno napisać, że nie przekraczam żadnych granic, które wpływałyby na bezpieczeństwo czy komfort innych ludzi. A mimo wszystko, wiem, że znajdą się jednostki, które wszystko co robię uznają za bzdurę. Jednocześnie jestem przekonana, że każdy z Was zna doskonale to uczucie.
Zanim ruszyłam ze stroną zyczmiszczescia.pl, przebrnęłam przez kilka forów, komentarzy pod filmami na YT, itp., itd. I czuję się nieco sfrustrowana tym, że ludzie tak łatwo wyciągają wnioski na podstawie niepełnych informacji. Jak łatwo nazywają coś oszustwem, głupotą czy bzdurą właśnie.
Nawet nie próbują zrozumieć pewnych mechanizmów – coś jest głupie i już. A ja chcę tylko, żeby ktoś pochylił się nad tym, co chcę przekazać i choć przez krótką chwilę się nad tym zastanowił. A może nawet dał mi szansę na spełnienie mojego marzenia.
Na granicy
Odkąd pamiętam, balansuję na granicy. Sama się oczywiście nie będę diagnozować. I jasno chcę zaznaczyć, że nie bagatelizuję tej choroby. Jednak życie między manią a depresją powoli staje się dla mnie faktem.
Nie, nie byłam u specjalisty i się nie leczę. Być może nawet ogromnie tu przesadzam z określeniami swoich stanów, lecz nie umiem znaleźć innych, a przede wszystkim lepszych określeń.
Zatem kontynuując – jestem obecnie w okresie “manii”. Czyli wszystko mi się chce, wszystko “może” się udać. Muszę tak myśleć, ponieważ dopuszczenie do siebie myśli, że jest inaczej sprawi, że znowu zacznę myśleć, że wszystko jest bez sensu. A tego nie chcę.
Ok, pytanie główne brzmiało “Ile trzeba mieć odwagi, by zacząć blogować?”. Tak naprawdę można nie mieć jej wcale. Możemy przecież zachować anonimowość. Możemy też pisać na blogu tak, jakbyśmy pisali do szuflady. Lecz nawet wtedy może przyjść taki dzień, gdy postanowimy podzielić się swoją twórczością chociażby ze znajomymi. I wtedy też możemy przekonać się o ich dojrzałości. A słowa wsparcia mogą stać się bardziej oczywiste niż czyjaś niepochlebna opinia.
Zatem blogujcie, dzielcie się ze światem swoimi przemyśleniami. I nie przejmujcie się opiniami innych, ponieważ (truizm) oni za Was życia nie przeżyją.