#lessisnow challenge – tydzień 3 i 4

Miałam nadzieję, że w przypadku tego wyzwania uda mi się zachować większą systematyczność. Ale tak się złożyło, że w ubiegłą niedzielę pochłonęła mnie poprawa strony mojego sklepu, a później tydzień robił się coraz gorszy i nie miałam głowy do pisania. Na szczęście wszystko wydaje się wracać do normy, więc jestem.

Badziewia do kosza

Po poprzednim wpisie, znowu przez kilka dni wyrzucałam jakieś pojedyncze graty, które zalegały w zakamarkach mojego pokoju. Niby nic wielkiego, ale ciągłe pozbywanie się takich bibelotów uświadamia mi, ile tego mam.

W koszu wylądowały jakieś wiekowe bransoletki, kolczyki i stara szminka. Ot, kilka centymetrów sześciennych pokoju znowu “wróciło” do mnie. Ostatnia taka rzecz wylądowała w koszu 25.01… i później zaczęły się problemy.

Życiowe komplikacje

Niestety, dokładnie tydzień temu zaczęło być bardzo źle z moją ukochaną kotką. Od tego momentu cały mój czas i uwaga kręciły się wokół niej. Codzienne wizyty u weterynarza, kroplówki, diagnozy. Tamten tydzień był okropny i niewiele z niego pamiętam. Choć i wiele nie ma co pamiętać, bo z nerwów głównie spałam.

Na ten moment jest lepiej, jednak wciąż czekamy na ostateczną diagnozę. Przy dobrych wiatrach, cała ta choroba jest tylko chwilową komplikacją. Natomiast, wciąż wszystko może się zawalić i diagnoza może okazać się dramatyczna, tj. przewlekła niewydolność nerek. A to oznacza wyrok. Jednak tego scenariusza nie biorę pod uwagę i staram się myśleć pozytywnie.

Zapomniane zakamarki pokoju

Gdy sytuacja zaczęła się nieco uspokajać, znalazłam w sobie trochę siły, aby wykonać misję pt. pakuję nadprogramową kołdrę i poduszki do worka próżniowego. Wszystkie te rzeczy zalegały w moim łóżku i postanowiłam odzyskać w nim trochę miejsca. I odzyskałam więcej, niż sądziłam.

Otóż, w schowku na pościel znalazłam dość duży worek z moimi starymi ubraniami. Ciężko określić jak starymi, ale biorąc pod uwagę co tam znalazłam, możliwe, że leżały tam od mojej przeprowadzki. A to znaczy baaardzo długo.

O dziwo, było tam sporo rzeczy w naprawdę dobrym stanie. Oczywiście część była w gorszym, a nawet trafił się bonus. Ale o tym niżej.

Ubrania do sprzedaży

Jak pewnie się domyślacie, poprzedniej partii ubrań jeszcze nigdzie nie wystawiłam. Póki co, są odłożone do specjalnego pudełka i czekają na mój przypływ energii. A można powiedzieć, że całkiem sporo się tego uzbierało. Z opisywanej partii, na sprzedaż wyląduje kolejne 15 sztuk odzieży.

Może się zdarzyć tak, że część tych ubrań nie znajdzie nabywców. Wówczas trafią do kontenera. Ale zanim nastąpi ta ostateczność, jeśli ubrania nie sprzedadzą się pojedynczo, wystawię je na Allegro, jako paczkę ubrań, za jakąś symboliczną kwotę.

Zanim jednak to, czeka mnie sporo pracy przy zdjęciach i wystawianiu na Vinted. Z tym jednak czekam na bardziej sprzyjającą aurę, a przede wszystkim dobre światło. Och, ileż to będzie prasowania! Niemniej, pora wysłać te wszystkie rzeczy w świat.

Część do wyrzucenia

Niestety, nie wszystkie rzeczy nadają się do sprzedania. Część z nich jest zwyczajnie dość zniszczona bądź lata świetności ma już za sobą. Dlatego nie łudzę się, że uda mi się takie rzeczy sprzedać. Ale ubrań tych nie wyrzucam do kosza. One trafiają do kontenera na odzież używaną.

Dlaczego? Bo jeśli jednak ktoś podczas sortowania stwierdzi, że jednak warto je przekazać dalej, to się z nimi stanie. Natomiast pozostałe rzeczy będą miały możliwość zostać przerobione na czyściwo bądź paliwo alternatywne. Uważam, że to dużo lepsza droga niż wyrzucenie tych ubrań do kosza. A z opisywanego dziś pakietu, było takich rzeczy 13.

Bonus

Co zaskakujące, podczas sortowania tych rzeczy, w oczy rzuciły mi się dwie pary spodni, które postanowiłam zmierzyć. I jakże miło się zaskoczyłam, gdy okazało się, że dobrze leżały. Dlaczego więc wylądowały w tym zapomnianym worku?

Otóż, nie ma co ukrywać – przez te kilka lat przybyło mi kilka kg, więc możliwe, że kiedyś po prostu były za duże i źle się w nich czułam. A dziś wyglądają na mnie na tyle dobrze, że postanowiłam je sobie zostawić i zużyć jak inne pary. Przyjemna niespodzianka.

To jeszcze nie koniec

Według założeń, mój challenge #lessisnow powinien się skończyć jutro. Ale tak się nie stanie. Po pierwsze, na pewno znajdę jeszcze kilka szpargałów, które bez mrugnięcia okiem mogę wyrzucić. Nie wiem jak dużo tego będzie, ale kilka dni na pewno pociągnę temat.

Ale co ciekawsze. Mam u siebie jeszcze jedną magiczną szufladę, skrywającą kolejny pakiet zagadkowych ubrań. Nie mam pojęcia, jak udało mi się ją utrzymać w tym stanie, ale fakt jest fakt. Podejrzewam, że podobne podsumowanie tej szuflady zrobię za tydzień. O ile po drodze nie pojawią się żadne (niemiłe) niespodzianki.

Na całkowite podsumowanie tego challengu też przyjdzie nam trochę poczekać, ale jestem nim pozytywnie zaskoczona. I przede wszystkim widzę realną korzyść z tego wyzwania. A przecież ono wciąż trwa…

Jeśli się jeszcze wahacie, polecam ten challenge 😉

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top