“Finansowy Ninja” Michał Szafrański – recenzja

Witajcie. Dziś chciałabym się z Wami podzielić kilkoma przemyśleniami na temat pewnej książki. Co prawda, nie porusza ona bezpośrednio tematu minimalizmu, jednak wydaje mi się, że finansowy aspekt życia może być równie ważny dla wielu minimalistów, jak ograniczenie posiadanych rzeczy.

Skąd się wziął “Finansowy Ninja”

O omawianej książce słyszałam w zasadzie wiele razy. Tytuł ten nie raz przewijał się w różnych przemowach czy wpisach na różnych blogach o tematyce finansowej. A, jak być może wiecie z tego wpisu, jest to temat, którym od kilku lat się interesuje. Jednakże mimo wielu dobrych opinii, jakoś długo wzbraniałam się przed zakupem tej pozycji. Przecież w Internecie jest tyle wiedzy, więc po co wydawać pieniądze na sensowne książki…

Ale stało się… książkę kupiłam trochę spontanicznie. Mianowicie nie planowałam jej zakupu w najbliższym czasie. W trochę dalszym też nie. Jednak przeglądając bodajże Fb, pojawiła mi się reklama tej książki z informacją o dniach darmowej wysyłki. Więc stwierdziłam, że skorzystam. W końcu, zgodnie z wytycznymi dla Finansowych Ninja, warto szukać oszczędności wszędzie, gdzie to możliwe. Zatem po skorzystaniu z promocji z wysyłką, zostało mi w kieszeni kilkanaście złotych. Oczywiście, jeszcze więcej zostałoby mi ich, gdybym w ogóle tej książki nie zamówiła. Jednak chyba byłby to duży błąd.

Finansowy Ninja w liczbach

Książka Finansowy Ninja została pierwszy raz wydana w 2016 roku. Jednakże egzemplarz, który do mnie dotarł, to zaktualizowane wydanie z roku 2019. Jak pisze sam autor

Podstawowe zasady zdroworozsądkowego podejścia do finansów osobistych pozostają niezmienne. (…) Z drugiej strony wprowadziłem w książce kilkaset zmian i poprawek. Świat finansów nie stoi w miejscu. Pojawiają się nowe rozwiązania, nowe sposoby długoterminowego oszczędzania (…). Chociaż ogólne zasady pozostają niezmienne, to często właśnie suma przeróżnych szczegółów przesądza o efektywności prawdziwego finansowego ninja.

Ciężko nie zgodzić się z tymi słowami. Wystarczy wspomnieć o PPK, o których kilka lat temu w ogóle nie było mowy. Zmieniają się stawki procentowe oraz podatkowe. Różnego rodzaju instrumenty finansowe powstają i ewoluują.

Finansowy Ninja to niemal 540 stron naładowanych wiedzą i trafnymi spostrzeżeniami. Do tego rysunki i tabelki czy kalkulacje obrazujące punkt widzenia autora. A wszystko to podzielone na 10 rozdziałów, z których każdy poświęcony jest innej części finansowego życia. Dlatego też mamy rozdziały omawiające podejście do finansów z różnego punktu widzenia. Do tego rozdziały po kolei omawiające takie sprawy jak zarabianie, oszczędzanie czy inwestowanie. Nie zabrakło też imponującej części o kupnie mieszkania/domu i kredycie hipotecznym.

Wymiary?

232 x 154 mm. Powiedziałabym, że całkiem spora cegła. I moim skromnym zdaniem to całkiem niezła zaleta tej książki. Dlaczego? Ponieważ osobiście nie chciałoby mi się targać takiego tomu ze sobą, aby czytać ją gdzieś w drodze w tramwaju czy autobusie. Uważam zaś, że jest to książka, której potrzebne jest nieco skupienia, analizy i zastanowienia, których w podróży może braknąć. Przy okazji, w domu dużo łatwiej sięgnąć nam do laptopa, aby sprawdzić tematy, o których Michał pisze w swojej książce. Bądź by wykonać ćwiczenia, których również kilka znajdziemy. No i dużo łatwiej robić notatki.

I tutaj chyba najbardziej imponująca liczba. Książka została sprzedana w niemal 90 tys. egzemplarzy. Zatem bez wątpienia można uznać ją za bestseller. Jednocześnie, osobiście nie spotkałam się z negatywnymi opiniami na temat Finansowego Ninja. Oczywiście, nie twierdzę, że takich opinii nie ma, jednak chyba stanowią jedynie ułamek wszystkich czytelników.

Dlaczego warto sięgnąć po Finansowego Ninja?

Bez wątpienia powodów jest wiele. Po pierwsze jest to prawdziwy podręcznik wiedzy o finansach. Tych kilkaset stron, to nie motywujące pierdololo o tym, że trzeba oszczędzać. To konkretna dawka wiedzy, która przyda się chyba każdemu. Nie ważne na jakim poziomie wiedzy finansowej jesteśmy.

Michał Szafrański przede wszystkim chce przekazać nam, jak ważne jest zarządzanie finansami. Aktywne zarządzanie. Budżetowanie. Zastanowienie się, jak istotne jest nieprzejadanie wszystkich przychodów. Aspektów, które porusza jest tak wiele, że ciężko ująć je w kilku zdaniach.

Co ważne, wszystko to autor przedstawia nam tak przystępnym językiem, że czytanie tej książki to prawdziwa przyjemność. Mam porównanie, ponieważ przedwczoraj skończyłam czytać Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi D. Carnegie. “Męczyłam” się z tą książką od października, chociaż to pewnie 1/3 tego tomu. Finansowy Ninja pochłonęłam natomiast w 2 dni (miałam do dyspozycji weekend). Ponad 500 stron w 2 dni, a ja nie czuję się zmęczona ani przeładowana wiedzą. Jestem natomiast zmotywowana do poprawy swoich finansów.

Kolejne zalety?

Bardzo sensowny podział na rozdziały. Tak, jak wspomniałam wyżej. Każdy rozdział poświęcony jest różnym aspektom finansów. I jak sam autor pisze, książkę możemy czytać albo od początku do końca, albo wybierać interesujące nas rozdziały. Wówczas warunek jest jeden – w pierwszej kolejności czytamy rozdział III Arsenał finansowego ninja, w którym otrzymujemy wiele narzędzi ułatwiających kalkulacje i obliczenia. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza, że te same narzędzia są potem cały czas wykorzystywane.

Omawiając tę książkę, nie można pominąć właśnie wspomnianych kalkulacji. Myślę, że doskonale obrazują to, o czym Michał pisze. Niektóre potrafią mocno uderzyć. Dla mnie chyba najmocniej zadziałała kalkulacja pokazująca, ile należy odłożyć przez kilkadziesiąt lat, aby na emeryturze zachować sensowny poziom życia. W momencie, gdy widzisz, że jest to milion złotych, trochę może wstrząsnąć.

I takie jest wszystko czego dotyka autor. Trochę boli, trochę przeraża, jednak przede wszystkim otwiera oczy. Jednocześnie przekazuje multum wiedzy. Gdy Michał pisze o oszczędzaniu, to nie tylko przekonuje nas, że tak trzeba. Dodaje bardzo wiele przykładów z życia, gdzie tych oszczędności szukać. I nie dostajemy niczego w formie “musisz ograniczyć to, to czy tamto”. Z jednych sposobów możemy skorzystać, z innych nie. Wszystko możemy kroić dla siebie na wymiar.

Dla kogo #FinNinja?

Bez wątpienia dla każdego. Język, którym autor się posługuje, na pewno nie zniechęci nas prawniczo-finansowym bełkotem. Wszystko mamy przedstawione prosto i czytelnie. Do tego jest to masa wiedzy w jednym miejscu.

Mamy świetnie opisane produkty bankowe. Otrzymujemy podpowiedź jak możemy składać reklamacje w bankach oraz do kogo zwrócić się w razie problemów z taką reklamacją. Dowiadujemy się, dlaczego kredyt hipoteczny warto wziąć na określonych warunkach. Wszystko mamy świetnie zobrazowane.

Michał zwraca też uwagę, kto tak naprawdę jest odpowiedzialny za stan naszych rachunków (no pewnie, że my sami) oraz dlaczego nie warto pokładać pełnego zaufania w “doradcach finansowych” (wynika to z tego, kto tak naprawdę im płaci).

Jasne, że znajdzie się spora grupa osób, dla których większość tej wiedzy będzie oczywista. Ale wciąż pozostaje ogromna grupa, która bez wątpienia wiele wyciągnie z tej książki. Pewnie, że im mniej takich osób tym lepiej. Jednak bądźmy realistami. Jestem zdania, że raczej świadomość zarządzania finansami w naszym społeczeństwie jest niższa niż wyższa.

Dlatego też, uważam, że Finansowego Ninję powinien przeczytać każdy młody człowiek, zaczynający swoją karierę na rynku pracy. Powinien ją przeczytać również każdy mój rówieśnik i rówieśniczka, aby minimalizować “szkody” wynikające ze straty tych kilku lat, w których nie podejmowaliśmy ważnych kroków w oszczędzaniu, inwestowaniu i planowaniu finansów. I rzecz jasna, podjąć je na przyszłość.

Powinien ją przeczytać także każdy dojrzały człowiek zbliżający się powoli ku emeryturze. Po to, aby zarówno podjąć kroki ku polepszeniu swojej sytuacji po zakończeniu pracy. Ale też, aby ewentualnie nie dać się naciągnąć na różne instrumenty finansowe wątpliwej jakości i rentowności.

Podsumowanie

Ze względu na moje zainteresowania, książkę czytałam z dużą przyjemnością. Mimo, że tematem finansów interesuje się od kilku lat, znalazłam w niej całkiem sporo nowej wiedzy. Dlatego też uważam, że jest to tytuł, z którym powinien się zainteresować każdy, kto ma do czynienia z finansami. Nie tylko prywatnymi. W końcu zarobki firmy też warto odpowiedzialnie i rozsądnie inwestować.

Finansowy Ninja dostępny jest zarówno w standardowej wersji papierowej, jak też w formie ebooka. Możemy również zaopatrzyć się w pakiet obu wersji (rozszerzony o dodatki) oraz pakiet z kursem “Budżet domowy w tydzień”. Oczywiście, zakupy pakietowe wychodzą taniej, jednak myślę, że warto kupić dokładnie to, na czym nam zależy.

Czy Finansowy Ninja, to książka, która ma wady? Pewnie tak. Subiektywnie jednak mogę stwierdzić, że żadnych nie zauważyłam. Podoba mi się styl pisania. Wiedzy jest więcej, niż się spodziewałam. Lecz przede wszystkim jest ona konkretna i jasno zobrazowana. Bez wątpienia jest to bardzo dobrze przemyślana publikacja.

Warto też wspomnieć, że jeśli czujemy niedosyt po przeczytaniu książki, bądź rodzą nam się w głowie kolejne pytania, możemy napisać do Michała. Nie wiem, czy faktycznie odpisuje na wszystkie maile. Jednak przeglądając jego bloga, mam wrażenie, że faktycznie odpowiada na wątpliwości i pytania zadawane w komentarzach. Mogę zatem wierzyć, że z mailami jest podobnie.

Może ktoś z Was już czytał tę książkę? Jak wrażenia?

P.S. Wszystkie wykorzystane zdjęcia i grafiki pochodzą z oficjalnej strony książki, jako materiały promocyjne.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top